Poziomkowe Wzgórze

Poprzez miłość, którą ktoś zabił można znaleźć się zapewne w dwóch miejscach naraz. Można żyć w piekielnym gorącu, niedowierzając samemu sobie, że się istnieje i umierać z zimna w lodowych czeluściach swojego ciała. Żyć jak szary człowiek, który nie ma wartości.
Zabójcy miłości to szarzy ludzie, którym wstyd pomyśleć o miłości prawdziwej, tragicznej, bolącej, to ludzie sprytni, przebiegli i nadwymiar silni w dąrzeniach niszczących. To ludzie, którzy nie wiedzą wszystkiego i dlatego deptają, zaciskają dłonie, zgniatając serca człowiecze w udręce, zakuwają serca w lód i kruszą na pył, rozsiewają resztki w kosmosie, w ich przeklętej, wiecznej części...
Mojej miłości nie zabije ani boska muzyka, ani sztylet zatruty, ani uśmiech Jej ust, ani radosny krzyk dziecka, ani posiwiała brew, ani chłopiec wybrany, ani seks, ani myśl, ani serce lecz śmierć.
Dla lekarzy, tych, co leczą ludzkie serca, kardiologów, którzy pozwalają, by z krwią przepływała miłość. Dla ludzi opętanych przez chorobę serca, zadżumionych własną wolą życia dla innych, rozumienia krzyku swojego ciała, dla ludzi odłączonych od sieci lecz kochających, trwających w wysyłaniu ciepła, mimo braku odzewu drugiej strony, zerwanego połączenia przez wrogą burzę, huragan, szarych ludzi, kobiecą dłoń.
Dla AnDZii -- mojej kochanej Kruszynki, której głos nieziemsko pięknego serca dla mnie ukazuje się jako:
PING AnDZia (AnDZia) from sternick : 56(84) bytes of data.
From AnDZia: Destination Host Unreachable.
From AnDZia: Destination Host Unreachable.
From AnDZia: Destination Host Unreachable.
From AnDZia: Destination Host Unreachable.
From AnDZia: Destination Host Unreachable.
From AnDZia: Destination Host Unreachable.
From AnDZia: Destination Host Unreachable.
From AnDZia: Destination Host Unreachable.
From AnDZia: Destination Host Unreachable.
From AnDZia: Destination Host Unreachable.
From AnDZia: Destination Host Unreachable.
From AnDZia: Destination Host Unreachable.
From AnDZia: Destination Host Unreachable.
From AnDZia: Destination Host Unreachable.
From AnDZia: Destination Host Unreachable.
From AnDZia: Destination Host Unreachable.
From AnDZia: Destination Host Unreachable.
From AnDZia: Destination Host Unreachable.
From AnDZia: Destination Host Unreachable.
From AnDZia: Destination Host Unreachable.
From AnDZia: Destination Host Unreachable.
From AnDZia: Destination Host Unreachable.
From AnDZia: Destination Host Unreachable.
From AnDZia: Destination Host Unreachable.
From AnDZia: Destination Host Unreachable.
From AnDZia: Destination Host Unreachable.
--- AnDZia ping statistics ---
26 packets transmitted, 0 packets received, +26 errors, 100% packet loss
Już na wieki, władając mieczem w życiowej powodzi, na uwadze będę miał Jej dobro, nie dziwcie się, nie pytajcie dlaczego, zrozumcie tęczowego człowieka.
Like a man without a heart,
Filled with some,
Dreased in white
I'm trying to unite
With Her lips, Her eyes, and Her heart,
Or just commit suicide
Wed Jun 11 14:59:35 2003
Błahostką jest żyć w cieniu dnia,
Gdy braknie znów czyjegoś głosu.
Przyjść na świat, by jeść,
Sadzić czerwone truskawki.
Błahostką jest patrzenie na wiatr,
Szuranie liśćmi w jesienną porę,
Zbieranie kwiatów na łącę,
Bieganie w deszczu z uśmiechem.
Błahostką jest stworzenie,
Zabawa z dzieckiem klockami,
Praca dla innych,
Sen po nieprzespanej nocy.
Błahostką jest kochać,
Żyć w cieple nadziei,
Uciekać od pocałunków,
Kryć się w ciemne zło.
Ironią jest
Ten wiersz.
Co na prawdę błahostką jest?
Śmierć.
Więcej...
Dodano: 2003-06-11 15:00:35
Gdy biały aster zakwita w mym ogrodzie,
Wcale nie uśmiecham się, lecz smutnieję.
Bo w pamięci kwiat czerwony jest,
Bo cyklamen w nosie hałasuje upiornie.
Chciałbym być jak lilia na wodzie,
Ale ogarnie mnie wtedy zapomnienie.
Chciałbym przyjąć chrzest,
Wąchać pelargonie.
W nocy polne maki śnią się na powiekach
I łąka usłana żółcią kaczeńcy,
Mimo, że we śnie, rosną na łące.
Smutno i pusto, cóż poradzić?
Odkryć nadzieję w antydepresyjnych lekach.
Głos jaśminu odczytać dziewczęcy,
Zobaczyć jak rumieni się słońce.
I niesmiertelnik, i nasturcje w ogrodzie...
Więcej...
Dodano: 2003-06-20 20:59:32
Namagnesowane struny gitary grają z nut serca,
W ciało uderza mistyczna fraza,
A ja sam -- leżę... W opiłkach żelaza.
Wodospad wypłukuje z uszu krzyk serca.
Krzykiem wypełnia się cała waza,
A ja sam -- leżę... W opiłkach żelaza.
Lekarze leczą chore serca,
Zabija je zaraza,
A ja sam -- leżę... W opiłkach żelaza.
Noż wbija się ostry do serca,
Istnienie do piekła odprowadza,
A ja sam -- leżę... W opiłkach żelaza.
W opiłkach żelaza świat nieistotny,
W opiłkach żelaza nic nie zniechęca,
W opiłkach żelaza dźwięk jest pierwotny,
Dźwięk prawdziwych...
Więcej...
Dodano: 2003-07-18 12:22:32
Widzę, milczysz sobie w ciszy,
Pachniesz fiołkiem oceanu.
Wołam Cię, nie słyszysz,
Kapie woda z rudego kranu.
Słyszę, czekasz na spojrzenie,
Prosisz go o klucz,
On krzyczy na Ciebie.
Nie chce słyszeć już.
Pamiętam, w dłonie wkładam głowę jak w kajdany,
Kocham Cię,
Ze snu wstaję zasapany,
A na rękach czarna krew.
Czuję, jak wykruszają się łzy,
Ja zasuszam je, a Ty,
Kochasz się,
W pięknym śnie.
Jestem, czy to cokolwiek znaczy?
Zapomniany, po prostu żyjący,
Jestem, w cieniach rozpaczy,
Płomień miłości zapalający.
Więcej...
Dodano: 2003-07-24 17:50:37
You're like a stone,
I miss You,
I'm alone,
You make the bigest crew.
Waiting for sad to come,
For any word from Your mouth.
You disappear at once,
Searching a new romance.
And You're gone,
Far far away,
Sitting on the throne
Order me to stay.
Waiting for sad to come,
For any word from Your mouth.
You disappear at once,
Searching a new romance.
The weather is hot,
You're like an ice.
I miss You a lot.
It isn't nice.
Waiting for sad to come,
For any word from Your mouth.
You disappear at once,
Searching a new romance.
Więcej...
Dodano: 2003-08-13 12:39:57
Byłaś wspaniałą łzą,
Nie płakałaś -- nie umiałaś.
Byłaś oziębła, gdy umierałaś,
Stawałaś się pyłem.
Płonęłaś na policzku,
Zamiatając głód i ból.
Spływałaś dzielnie,
Rozdzielałaś się na pół.
Gdy nuta nadeszła,
Zawachałaś się.
Lecz zostałaś wierna,
Scieżyneczce swej.
Upadłaś na siano,
Które ogniem podgrzano.
W ognisku odległym
Od ciepła ludzkiego.
Zapomniano o tobie,
Łzo najukochańsza.
Wybaczyłaś im wszystkim,
Grając weselnego marsza.
Oko zrodziło kolejną,
Podzieliła twoje losy.Więcej...
Dodano: 2003-09-13 21:44:54
Chwiejne myśli z oddechem ulatują,
Szukają wstrętu w życiodajnym bagnie.
Patrzą na dziewczynę, na...
I umierają, dumnie, nagrzane na wieki.
Pachną kwiaty na grobowcu myśli,
Przenoszą ich przesłanie z pyłkiem
Nos wdycha zapachy skażone.
Wszystko powraca z upiornym płaczem.
Nieład w głowie serce zaprowadza.
Z krwią płyną łzy.
Tak, młody chłopiec napisał,
Niepoważny syn urojonej nicości!
Zakochał się powtórnie w namiastce,
Podpalił świece, nalał wino.
Chciał na prawdę być z dziewczyną,
Ale wino się skończyło.
Wgłąb duszy Jej nigdy nie...
Więcej...
Dodano: 2003-09-19 19:37:44
Byłeś obok?
Tak, byłem.
Co robiłeś?
Dotykałem Jej bioder.
Chciałeś...?
Tak, o mały włos.
I co?
Uciekłem szybkim chodem.
Ona?
Nie, nie kochała mnie.
Coś robiła?
Nie mówiła nic.
A ty co?
Zapiłem się.
Po co?
Tylko żeby o Niej śnić.
Śniła się?
Tak, patrzył się bóg.
A ty?
Ja w piękno.
Ona?
A ona na brud.
Byłeś sobą?
Nie, nie byłem.
Nie było mnie tu,
Gdzieś na skraju radości
Zrywałem łzy z łąk,
Czułem jak pachniał róży pąk.
O coś pytał?
O nic, szczerze.
Kochała...
Więcej...
Dodano: 2003-09-27 18:25:54
Okryłem puchem Jej ramiona,
Schowałem zdjęcia w szklane myśli.
Poczułem oddech na ustach przeszywający.
Pomoc nie przyjechała na czas.
Wpadłem...
Zagrałem ostatni raz na pianinie,
Zatopiłem się znów w czerwonym winie.
Poczułem ciepłą pustkę
-- czyżby nadzieja ogrzała?
Nie, umarłem, to tyle.
Widziałem Ją, płynęła samolotem.
Obok Niej pływał ratownik.
Nie ratował mnie, flirtował
Na moich oczach.
Wbili nóż głęboko w pierś.
W szumie nieogolonej brody,
Usłyszałem wołanie.
Nie do wolności, nie do swobody.
To Ona wołała,
Bym nie...
Więcej...
Dodano: 2003-11-29 21:54:37
Owiej mnie wietrze pustynnych łez
Jak pestkę okrywa miąsz
Tak mnie owiej na dluższy czas
Zalej mnie wodą mglistą jak szarość
Jak zamknięta powieka ciemną
Tak ukryj mnie w sine łzy
Przykryj mnie płaszczem płonącym
Niech zapalę się
Tak ciepło będzie
Puść wreszcie me dłonie zakrwawione
Odejść pozwól duszy
Tam daleko ode mnie
Śpij we śnie wyśnionym
I tam obudź się
Zrozum -- kocham Cię.
Więcej...
Dodano: 2003-12-21 23:23:24