Gdybym wiatr mógł zaprosić do głowy mej, pośpiesznie poprosiłbym o deflację bezużytecznych myśli nabrzmiałych jutrem, nieznanym, zmiennym, niepewnym. Hej wietrze, pozostaw mnie proszę jakim byłem - rzekłbym gromko, lecz najciszej jak tylko bym potrafił. Być może zostałby ze mnie ostaniec, porośnięty skorupą roślinności nabytej wiedzy, doświadczenia i wspomnień miłych - jak kiedyś samoistny w osądach, nieukalony myślą o przyszłości.
Wiatr jedynie pośpiesznie przewiewa przez włosy porosłe w nieładzie, przerzedzone upływem czasu. Przenosi tylko zapachy teraźniejsze, informacje o przyszłości, pogodzie, która jeszcze się nie dokonała, a będzie lada chwila - jak zwykle zmienna, niepewna i nieposkromiona.
Dociekają nieliczni co z przyszłością będzie, co za pięć lat, dziesięć, za tydzień... Wyczytują splin blogowego bytu. Może i racje mają. Któż określić by mógł co jutro stanie się? Czy jeśli postanowię, że będę beztrosko szurał kijkiem po księżycowym regolicie już niebawem, ktokolwiek uwierzy? Czy to w ogóle ma jakiekolwiek znaczenie?
Przeszłość będzie zawsze lepsza od przyszłości. Zawsze! Dlaczego? Choćby i tylko dlatego, że ona już była. Ona już była, minęła, nie będzie jej tu drugi raz, nigdy więcej.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników witryny Michała Sternadela. Witryna Michała Sternadela nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii.
|