Dzisiaj dzień zwykły w swej niezwykłości. Wstałem rano, zjadłem kanapkę, ogoliłem się i wyszedłem na spacer odziany w grafitowy garnitur. Jedyną rzeczą, która rzucała się w oczy był wydruk z drukarki igłowej, którą niedawno ożywiłem na nowo. W świadomości już siedziała myśl -- dzisiaj stanę się nikim, zostanę przeżuty w metalicznych szczękach kruszarki szczękowej, przemielony w ceramicznym młynie, wypluty jak ognisty dym z wulkanów Peru, złożony na laurach niczym tufit w siarczanowym gorzkim jeziorze solankowym. W drodze towarzyszył mi stoicki spokój -- przecież nie ma się czego obawiać, powtarzałem innym, którzy nie dowierzali. Dzień pochmurny, lecz gorący, widać, że z nieba ucieknie z okowów para wodna i beztrosko będzie dudniła o blaszane dachy domów ludzi przeciętnych, którymi to się stanę niebawem. Na miejscu byłem wcześniej, starałem poukładać sobie włosy na głowie, ale pośpiesznie przerwałem. Jeszcze tylko ostatni raz rzut okiem na wydruk i już czekałem na sygnał królewskich gońców na start. Z początku było ciekawie, potem raczej cicho, a na końcu stało się to, czego obawiałem się najbardziej -- udało się. Stałem się nikim, każdym innym, trybikiem w maszynie zwanej społeczeństwem, który to tak prosto można zastąpić.
Po co to wszystko? By narobić kompleksów innym, sobie? Poniżać, wznosić, uwypuklać, przygładzać? Być kimś? Co oznacza być kimś, skoro tak na prawdę każdy już jest? Przecież każdy jest człowiekiem, a człowiek -- władca świata, wymyśla te rzeczy, tytuły, stopnie, honorarium, pracę dla samej pracy. Głupota ogarnia mą duszę, owładnęło mnie społeczeństwo, wzięło moje życie, nie ofiarując w zamian nic. Może nitkę satysfakcji, która przeminie już dzisiaj wieczorem. W życiu nie zmieni się nic, będzie dalej trudno, nawet nie łatwiej. Ptaki jak dawniej będą żyły własnym życiem, śpiewem, owocami i robakami, pies przywiązany do budy będzie ujadał całą noc, liście drzew na lekkim wietrze będą delikatnie szumiały, a przy wichurze szumiały głośniej. Niezmiennie! Mnie pozostało pomartwić się kolejną dekadę -- nic się nie zmieniło i nie oczekuję, że ktoś tą zmianę zauważy.