Więc to morze pustkę ukrywa.
Skalpel przecina mą łódź.
Na siłę umysł serce wyrywa,
Jutra nie ujrzę już...
Licząc ziarnka piasku na twarzy, patrzę na lód,
Wędrując w pustce, czekam na światło,
Me ramiona owiewa tylko zimny chłód.
A myśli pokrywają się śmiertelną mgłą.
Krew delikatnie po rękach spływa,
W niebiańskiej muzyce toną uszy,
Krew ciepłem palce okrywa,
Niczego nie brakuje już.
Nagroda czeka daleko... To nie Ty,
Kijem ostrym wbija się w oczy me
Zdjęcie Twe.
Nie będę nigdy przez to zły.
Poezja rani, jak miecz w serce wbijany,
Pamięć odżywa,
Pogłębiają się wszystkie rany,
A krwi tyle jest w środku...
Krwi nie brakuje na nic,
Ile trzeba wylać,
By w plastikowym worku
Zaznać szczęśliwych chwil...
Ile to trzeba łez z błotem zmieszać,
By przestać wreszcie,
By nie patrzeć na krzyk,
Nie robić nic...